5 Jan 2014

We're going out

Byłam całkiem pewna, że następną notkę napiszę w połowie lutego, po powrocie z potencjalnych zimowych ferii - nie mam bowiem zwyczaju dodawać nic bez zdjęć moich lub mojego autorstwa. Tak więc nie przychodzę z pustymi rękami. Mimo że rok 2014 (2014... czuję się taka stara) nie zaczął się dla mnie zbyt życzliwie gdyż powitał mnie chorobą i bólem brzucha - postanowiłam jednak ruszyć swoje cztery litery i póki mam wolne porobić jakieś zdjęcia.
Dlatego też wstawiam zdjęcia ślicznej Laury mojego autorstwa i trochę flory. Odezwę się w lutym, chyba, że czas i chęci pozwolą mi chwycić aparat w łapki trochę wcześniej:)
Pozdrawiam wszystkich chorych i leniwych - łączę się z wami w duchu.























No comments:

Post a Comment